czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 12

- Julio. - szepnął.
Wydawał się być taki prawdziwy.
- Julio. - znów szepnał jakby bał się, że ktoś może nas usłyszeć.
Popatrzyłam tylko na niego pytająco.
- Ten sen jest... Julio, zrozum to jest prawdziwe. Ja jestem... - jąkał się.
- Ja jestem duchem. - wydusił w końcu. - Posłuchaj mnie teraz uważnie. Położył dłonie na moich ramionach i popatrzył prosto w moje oczy swoimi błękitnym tęczówkami. Utonęłam w nich.
- Z samego rana musisz iść do mojego ojca. Duchy nie mogły znieść twojego smutku i obiecały zesłać mnie z powrotem na Ziemię, lecz nie wiem kiedy ma to nastąpić. Nie możecie zorganizować mojego pogrzebu.
Bez namysłu rzuciłam się mu na szyję. Niki przytulił mnie mocno do siebie. Zaciągnęłam się zapachem jego skóry tkwiąc w jego ramionach.
- Powiedz mi wszystko. Jak tam jest? - zapytałam.
- Jest całkowicie inaczej niż sobie wyobrażamy. Tego nie idzie opisać.
- A czy ty... jesteś aniołem? - zadałam jedno z najbardziej dziecinnych pytań jakie mogły mi teraz przyjść do głowy.
- Nie, skarbie. Jestem duchem. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Niki?
- Tak?
- Czy oni na prawdę ześlą cię tylko z mojego powodu? - spytałam.
- Nie wiem. Śpij już.
Obudziłam się i na powrót znalazłam się w swoim łóżku.
Do moich oczu znów napłynęły łzy.

Rano doprowadziłam się szybko do porządku i pobiegłam do Pana Galanisa.
Dotarwszy na miejsce zastukałam mocno w drzwi. Po chwili otworzył mi zasypany tata Nikiego.
- Julia? Co robisz tutaj tak wcześnie?
- Chodzi o Pańskiego syna. - powiedziałam szybko.
Mężczyzna bez słowa wpuścił mnie do środka.
Usiedliśmy na kanapie w salonie.
- O co chodzi? - zapytał.
- Wie Pan, że wszyscy twierdzili, że Niki słyszy duchy?
- Coś słyszałem.
- Więc chodzi o to, że.... to prawda. Wiem, że zabrzmi to bardzo dziwnie, ale Niki odwiedził mnie dzisiaj we śnie i powiedział, że Oni ześlą go z powrotem na Ziemię.
Pan Galanis patrzył na mnie jakbym właśnie uciekła z psychiatryka.
- Jacy "Oni" ?
- Duchy. - odpowiedziałam ciesząc się tym faktem jak dziecko. - Wróci do nas.
Uśmiechnęłam się.
- K... k... Kiedy? - zaczął się jąkać.
Spodziewałam się jednak pytania "jak?".
- Nie wiem. On sam tego nie wie. Powiedział jedynie to, że nie możemy zorganizować jego pogrzebu. - oznajmiłam.
- Kostnica na dole jest wolna.
Kiedy to powiedział przeszedł mnie dreszcz.
- Może Pan to zrobić? - zapytałam z nadzieją.
- Jak narazie próbuję uwierzyć w to co mówisz.
___________________________________

Witam, wszystkich (o ile jeszcze ktoś tu zagląda)! Przepraszam was za tak długą nieobecność. Obiecuje, że rozdziały będą się pojawiały systematycznie raz w tygodniu.
Powody tak długiej nieobecności:
- szkoła
- szkoła
- brak weny
- szkoła
Czekam na komentarze i wasze opinie.

Pozdrawiam. Autorka.

2 komentarze:

  1. Boski rozdział będę czekała na następny
    Życzę weny i spokoju w szkole, bo wiem, że to przeszkadza w pisaniu
    Pozdrawiam Pauli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że go ożywisz (lub Nie, jeszcze tego nwm) bo mam sentyment do Nikiego (nwm czm).
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń