poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 5

Nagle do pokoju wszedł pan Galanis.
- Nie przeszkadzajcie sobie. - mruknął.
- Tato, czego szukasz - zapytał Niki.
- Bruno. Nigdzie go nie ma.
- Musimy go poszukać. - powiedziałam.
- Julia ma rację. - odezwał się Niki.
Wyszliśmy z domu. Ja i Niki poszliśmy w stronę parku.
Po kilku godzinach bezowocnych poszukiwań Niki poszedł mnie odprowadzić.
- A może wejdziesz na chwilę? Długo już chodzimy, a jest dość chłodno. - zaproponowałam.
- Jasne. - odparł.
Weszliśmy do środka. Wiedziałam, że o tej porze nie będzie mamy, a tata wczoraj wyjechał. Kiedy przekręciłam klucz w zamku otwarłam drzwi i weszliśmy do mieszkania.
- Fajnie mieszkasz. - powiedział Niki i sciągnął swoją skórzaną kurtkę wieszając ją na wieszaku w hallu.
- Dzięki. - odparłam.
- Zauważyłem, że coraz lepiej idzie ci z angielskim.
- Tylko dzięki tobie. To twoja zasługa.
Niki usiadł na kanapie, a ja w fotelu obok.
- Widzę, że masz sporą kolekcje filmów. - wskazał stos opakowań leżących na stole.
Pokiwałam tylko głową.
- Może obejrzymy coś? - zaproponował.
- A może pójdziemy gdzieś na miasto? - propozycja padła nieoczekiwanie z moich ust.
- OK! Za godzinę po ciebie wpadnę. - powiedział i wstał.
Odprowadziłam go do drzwi, a tam Niki przeszedł samego siebie.
- Będę czekać. - powiedziałam.
Uśmiechnął się i popatrzył mi w oczy, po czym nachylił się lekko i pocałował mnie. Nie tak jak dziś rano, ale głębiej. Czas stanął w miejscu. Teraz wyraźnie czułam kolczyk w jego wardze. Oderwaliśmy się od siebie i bez słowa wyszedł zostawiając mnie oniemałą pod drzwiami. Po chwili ocknęłam się i poszłam do swojego pokoju. Otwarła szafę i wyciągnęłam z niej blado - różową sukienkę i czarne szpilki.
                          °*°
Po jakimś czasie do domu wróciła mama.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytała.
- Tak. - odpowiedziałam krótko.
- Julio, nie możemy się tak zachowywać. Musimy porozmawiać. - Dobrze, ale nie w tym momencie.
Zamknęłam drzwi do łazienki. Pomalowałam się szybko i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pędem wyszłam z łazienki i otwarłam uprzedzając mamę.
- Hej. Wygladasz... Wow. - wydusił w końcu Niki.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko.
- Mamo, wychodzę. - krzyknęłam.
Kiedy wyszliśmy za drzwi, Niki przyciągnął mnie do siebie i lekko musnął moje usta.
- Musimy porozmawiać. - poinformowałam.
- O czym? - zapytał i znów chciał mnie pocałować.
- Właśnie o tym.
Rzucił mi pytające spojrzenie.
- Dlaczego to robisz? - spytałam.
- Julio, o co ci chodzi?
- Zachowujesz się jak byśmy byli razem.
- Wcześniej ci to nie przeszkadzało.
- Bo... - nie znalazłam dobrej odpowiedzi, a nie chciałam mu mówić o moich uczuciach wobec niego.
- Jak się zdecydujesz to zadzwoń.
Chciał odejść.
- Niki, zaczekaj. - powiedziałam gdy kierował się ku wyjściu z klatki. Stanął i popatrzył na mnie.
- Kocham cię. - wyszeptałam ze łzami w oczach. Chłopak podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy, po czym pocałował mnie.
- Ja też cię kocham, Julio. - szepnął tuląc mnie do siebie. Kiedy wyrzuciłam wszystko co czuję jest mi o wiele łatwiej.  
                          

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, czekam na następny
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, trochę krutkie ale fajne :)
    czekam na next
    Weknki Mari :*

    OdpowiedzUsuń