Kiedy doszliśmy do domu Alice, zapukałam do drzwi.
- Hej, Julia. Co tutaj ro... - urwała gdy zauważyła stojącego za mną Nikiego.
- Musimy porozmawiać. - powiedział.
- Dobra. Wejdźcie.
Weszliśmy do środka i poszliśmy do piwnicy, gdzie była "relaksownia Alice". Dziewczyna usiadła na fotelu, a ja i Niki na kanapie, na przeciw niej.
- Chodzi o twojego brata. - zaczął Niki.
- No tak... Zwłaszcza ty musisz o tym wiedzieć. - mruknęła.
- On... chce się z tobą pożegnać.
Nie rozumiałam o co mu chodzi. Popatrzyłam na Alice pytająco.
- Mój brat zginął w wypadku samochodowym trzy dni temu.
- Julio, jeżeli chcesz to zostań, ale ostrzegam, że wyda ci się to dziwne. - powiedział Niki.
°*°
Nagle oczy Nikiego stały się nieobecne, a jego źrenice zmieniły kolor na szarawy.
- Siostrzyczko. - szepnął.
- Adam? - zapytała niedowierzając Alice. Patrzyłam na tą scenę nic nie rozumiejąc.
- Nie powiem jej tego. - sprzeciwił się... właściwie nie wiem komu. - No dobra. Mówi, że bardzo cię kocha i przeprasza.
Alice zaczęła płakać.
- Żegnaj. - powiedział.
- Do widzenia, braciszku. - szepnęła.
W pewnej chwili wzrok Nikiego wyostrzył się.
- Co to miało być? - zapytałam.
- Nie bez powodu ludzie nazywają mnie dziwakiem.
Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Potrafię rozmawiać ze zmarłymi, którzy nie zostali jeszcze pochowani.
- To... To jest chore.
Wstałam i poszłam na górę, po czym wyszłam na dwór. Usiadłam na schodach, a po chwili obok mnie usiadł Niki. - Dzięki za korepetycje z angielskiego, ale już nie skorzystam.
Wstałam i poszłam do domu.
°*°
- Dzwonił tata, chciał z tobą rozmawiać. - powiedziała mama gdy weszłam do mieszkania.
- Jak będzie następnym razem dzwonił to powiedz mu żeby lepiej zajął się Justinem, bo jeszcze mój kochany braciszek wytoczy nam sprawę w sądzie za kradzież ojca. - powiedziałam i trzasnęłam drzwiami z pokoju. Justin to mój przyrodni brat z pierwszego małżeństwa taty, nienawidzę jego i ojca. Obiecywał, że zostawi swoje dotychczasowe życie i zamieszka z nami, ale rzucił tylko słowa na wiatr. Odzywa się tylko na święta, albo na moje urodziny, które odbędą się za cztery dni. Justin jest starszy ode mnie o pięć lat. Nienawidzę go od naszego pierwszego spotkania. Miałam wtedy 7 lat. W pewnej chwili rozległ się dzwonek mojego telefonu. Dzwonił Niki. Nie odebrałam. Po chwili przyszedł SMS. Przeczytałam wiadomość:
Julio, możemy się spotkać? Chcę ci wszystko wytłumaczyć.
Postanowiłam wysłuchać tego co ma mi do powiedzenia.
Ok. W parku za piętnaście minut.
Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu, gdzie siedziała mama. Jak zawsze zapracowana.
- Wychodzę.
- Dobrze, ale nie wróć za późno.
- Ok, ok. - mruknęłam.